Kiedy oszukał Cię kontrahent – jak skutecznie dochodzić swoich praw w procesie karnym i dlaczego proces karny może być skuteczną alternatywą dla procesu cywilnego

Ruszamy z serią webinarów „Legalna Wiedza”

Prawo w biznesie bywa skomplikowane, ale z nami stanie się bardziej przejrzyste! Już 28 lutego zapraszamy na pierwszy webinar z serii, podczas którego poruszymy temat:
„Kiedy oszukał Cię kontrahent … – jak skutecznie dochodzić swoich praw w procesie karnym i dlaczego proces karny może być skuteczną alternatywą dla procesu cywilnego”

Agenda spotkania:
Dowiesz się, jak krok po kroku dochodzić swoich praw w sytuacji przestępstwa, w szczególności:
✔ Jak prawidłowo złożyć zawiadomienie o przestępstwie – co powinno się w nim znaleźć i na co zwrócić uwagę.
✔ Jak nadzorować sprawę karną – Twoje prawa jako pokrzywdzonego i jak je egzekwować.
✔ Jak uczestniczyć w czynnościach procesowych – kiedy warto być obecnym i jak się przygotować.
✔ Zabezpieczenie majątku utraconego przez sprawcę – jak zminimalizować straty i chronić swoje interesy.
✔ Obowiązek naprawienia szkody w wyroku karnym – dlaczego warto o niego zadbać i dlaczego może być alternatywą dla nakazu zapłaty w procesie cywilnym.

Szczegóły:
📅 Data: 28.02
⏰ Godzina: 10:00 – 11:30
Prowadzący:
Kinga Tabor – Kłopotowska
Jan Trapszyc
Gabriela Dąbrowska

📌 Zapisz się tutaj: https://lnkd.in/eZFuFtXJ

Czy można pomylić „FlyPersia” z „FlyDubai”? Ciekawe spostrzeżenia Sądu UE

Kompilacja słów dość powszechnie używanych w branży lotniczej i turystycznej może nie wystarczyć, aby stworzyć oryginalny znak towarowy, skutecznie chroniony przez prawo europejskie. Taki wniosek płynie z orzeczenia Sądu UE, według którego znaki towarowe „FlyPersia” i „FlyDubai” mogą funkcjonować równocześnie, nie istnieje bowiem wystarczające prawdopodobieństwo ich pomylenia.

Firma Fly Persia IKE z siedzibą w Atenach wraz ze swoim przedstawicielem w 2019 roku zgłosiła do Urzędu UE ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) w celu rejestracji unijny znak towarowy graficzny „FlyPersia”. Sprzeciw złożyła spółka Dubai Aviation Corp. ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, powołując się na podobieństwo zgłoszonego znaku z jej zarejestrowanym w UE już 10 lat wcześniej graficznym oznaczeniem „FlyDubai”. Oba znaki odnosiły się do usług objętych klasą 39, charakterystyczną dla działalności linii lotniczych.

EUIPO uwzględnił sprzeciw, a izba odwoławcza tego organu podtrzymała jego decyzję, stwierdzając, że podobieństwo obu znaków powoduje prawdopodobieństwo wprowadzenia odbiorców w błąd. Firma Fly Persia zaskarżyła rozstrzygnięcie do Sądu UE. Ten 22 stycznia 2025 r. wydał wyrok w sprawie T-30/23, w którym przyjął odmienne stanowisko i stwierdził nieważność zaskarżonej decyzji. Według ekspertów, orzeczenie jest istotne i ciekawe.

– Zawiera cenne wskazówki dotyczące stosowania przepisów o znakach towarowych Unii Europejskiej, w szczególności w kontekście oceny ryzyka pomyłki między znakami oraz kwestii zdolności odróżniającej znaków towarowych – mówi dr Joanna Worona-Vlugt, adwokat w kancelarii Gardocki i Partnerzy Adwokaci i Radcowie Prawni.

Słowo „fly”, „Dubai” i „Persia” a zdolność odróżniająca

Sąd przeanalizował słowo „fly” w kontekście usług transportu lotniczego i uznał, że nie ma ono wystarczającej zdolności odróżniającej, gdyż jest powszechnie używane. Nawet osoba, która nie posługuje się językiem angielskim, ale często widzi ten termin w odniesieniu do usług lotniczych, jest w stanie dostrzec jego znaczenie – jako odniesienie do podróży lotniczych lub po prostu lotu.

– Właściwy krąg odbiorców będzie rozumiał słowo „fly” jako odniesienie do podróży lotniczej lub lotu, a nie konkretnej linii lotniczej – podsumowuje dr Damian Dobosz, radca prawny, senior associate w Rödl & Partner, asystent w Katedrze Prawa Gospodarczego Prywatnego WPiA UJ.

– Sąd uznał, że elementy geograficzne „Dubai” i „Persia” również nie mają charakterystyki wyróżniającej w kontekście branży lotniczej i turystycznej, co oznacza, że nie przyczyniają się one do tworzenia ryzyka pomyłki między znakami – dodaje dr Joanna Worona-Vlugt.

Zwraca również uwagę na wniosek sądu, że w odniesieniu do znaków towarowych o słabej zdolności odróżniającej, aby uzasadnić prawdopodobieństwo pomyłki, stopień podobieństwa między znakami powinien być wysoki – w przeciwnym razie istniałoby ryzyko udzielenia nadmiernej ochrony temu znakowi towarowemu i jego właścicielowi. – Nadmierna ochrona mogłaby negatywnie wpłynąć na realizację celów, które ma na celu prawo do znaków towarowych, jeśli w kontekście oceny prawdopodobieństwa pomyłki jedynie obecność takich elementów w rozpatrywanych znakach prowadziłaby do stwierdzenia prawdopodobieństwa pomyłki bez uwzględnienia pozostałych szczególnych czynników w sprawie – wskazuje mec. Worona-Vlugt.

Słowa istotniejsze niż dekoracje

– Sąd unijny potwierdził, że jeżeli znak towarowy składa się z elementów słownych i graficznych, te pierwsze mają co do zasady bardziej odróżniający charakter niż te drugie, ponieważ przeciętny odbiorca łatwiej odniesie się do rozpatrywanych towarów, przywołując nazwę znaku towarowego niż opisując jego element graficzny – zwraca też uwagę dr Damian Dobosz.

Co za tym idzie, sąd uznał za istotniejsze elementy słowne „flypersia” i „flydubai” niż np. napis w niezrozumiałym dla przeciętnego Europejczyka alfabecie perskim na nowszym z kolidujących znaków. Przechodząc do analizy samych elementów słownych, za istotniejsze uznał sąd wyróżnione czcionką i kolorem elementy „Persia” i „Dubai”, niż wspólny dla obu oznaczeń element „fly”. W ocenie sądu nie miała zatem racji izba odwoławcza EUIPO, oceniając stopień wizualnego podobieństwa jako średni – jest on bowiem niski.

Ważne wnioski z orzeczenia

– Sąd UE stwierdził, że izba odwoławcza EUIPO popełniła błąd, uznając, że istnieje średnie podobieństwo wizualne między znakami. Zgodnie z oceną sądu, stopień podobieństwa między znakami był w rzeczywistości minimalny. Zauważono także, że wcześniejszy znak „FlyDubai” miał słabą zdolność odróżniającą, co powinno wpłynąć na ocenę porównawczą – podsumowuje mec. Worona-Vlugt. – Wyrok ten jest ważnym orzeczeniem w zakresie stosowania przepisów o znakach towarowych w Unii Europejskiej, szczególnie w odniesieniu do analizy podobieństwa znaków. Przypomina on, że ocena ryzyka pomyłki musi opierać się na całościowej analizie podobieństw między znakami, uwzględniając zarówno elementy słowne, jak i graficzne, a także zdolność odróżniającą wcześniejszego znaku towarowego. Sąd podkreślił również, że elementy takie jak „fly”, „Dubai” czy „Persia” są w kontekście branży lotniczej i turystycznej dość powszechne i nie stanowią wystarczającej podstawy do uznania ryzyka wprowadzenia w błąd konsumentów – dodaje.

– Ważnym wnioskiem z komentowanego orzeczenia jest stwierdzenie, że nie wystarczy „skompilować” znaku słowno-graficznego z anglojęzycznego słowa (tutaj „fly”) oraz z odwołania do miejsca geograficznego (tutaj „Persia” i „Dubai”), ponieważ taki znak ma słaby charakter odróżniający i często nie zapewni skutecznej ochrony prawnej – wskazuje mec. Dobosz.

Zgody marketingowe i kontakty handlowe zgodne z nowym prawem komunikacji elektronicznej

Dwie formy marketingu są zakazane. Po pierwsze, wysyłanie niezamówionych informacji handlowych i marketingowych, głównie pocztą elektroniczną, tzw. spaming, ale również telefonicznie oraz przez inne formy automatycznych systemów wywołujących. Po drugie, wysyłanie informacji handlowych do klientów, którzy przy okazji zawierania umów z konkretnym przedsiębiorcą przekazali adres swojej poczty lub numer telefonu – pisze dr Joanna Worona-Vlugt na portalu prawo.pl.

Prawo komunikacji elektronicznej z 12 lipca 2024 r. (dalej PKE) obowiązuje od 10 listopada 2024 r. (Dz. U. z 2024 r. poz. 1221). Zastąpiło ono prawo telekomunikacyjne. PKE wdraża przepisy dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2018/1972 z 11 grudnia 2018 r. ustanawiającej Europejski kodeks łączności elektronicznej. Głównym celem ustawy jest ochrona interesów klientów operatorów telekomunikacyjnych, jednak znajdują się niej postanowienia, dotyczące zgód marketingowych, które będą miały szersze zastosowanie. Nowa ustawa reguluje kwestie wysyłania informacji handlowych oraz marketingu bezpośredniego. W tym do wysyłania informacji handlowych w relacji firma-firma (B2B).

Zgoda na informację handlową

Prawo komunikacji elektronicznej wprowadza jednolitą regulację dotyczącą zgód na marketing bezpośredni oraz przesyłanie informacji handlowych. PKE wymaga uzyskania zgody od abonenta lub użytkownika końcowego na przesyłanie informacji handlowej, w tym marketingu bezpośredniego.

Zgodnie z art. 398 PKE zakazane jest używanie do celów przesyłania informacji handlowej, w tym marketingu bezpośredniego, do abonenta lub użytkownika końcowego, chyba że uprzednio wyraził on na to zgodę:
automatycznych systemów wywołujących tj. urządzeń automatycznie wytwarzających i wysyłających komunikatów głosowych (np. połączenia telefoniczne z nagranymi wcześniej komunikatami), pocztę elektroniczną, komunikatorów elektronicznych czy SMS,
telekomunikacyjnych urządzeń końcowych, w szczególności w ramach korzystania z usług komunikacji interpersonalnej.

Możemy zatem mówić o dwóch zakazanych formach marketingu:

Pierwszym jest wysyłanie niezamówionych informacji handlowych i marketingowych, głównie pocztą elektroniczną – tzw. spaming, ale również telefonicznie oraz przez inne formy automatycznych systemów wywołujących.

Drugim zaś jest wysyłanie informacji handlowych, w tym marketingu bezpośredniego do klientów, którzy przy okazji zawierania umów z konkretnym przedsiębiorcą przekazali mu adres swojej poczty czy numer telefonu. Przedsiębiorca może, wbrew przepisom ustawy. wykorzystać otrzymany e-mail lub numer telefonu do celów marketingu bezpośredniego innych produktów lub usług, mimo że klient nie wyraził zgody na taką formę marketingu.

Marketing bezpośredni jest w motywie 47 RODO uznawany za uzasadnienie do przetwarzania danych osobowych w prawnie uzasadnionym interesie administratora danych. Jednakże wycofanie przez podmiot danych zgody wymaganej na podstawie art. 398 ust. 1 PKE, powoduje, że każdy kolejny kontakt marketingowy z tym odbiorcą będzie uznany za naruszenie PKE. Nieprawidłowe działania w zakresie marketingu bezpośredniego mogą zatem prowadzić nie tylko do naruszenia przepisów PKE, ale również przepisów RODO.

Nowe przepisy wykluczają możliwość stosowania tzw. cold call i cold e-mailingu bez wcześniejszego uzyskania zgody od odbiorcy. Ponadto regulacje zabraniają wykorzystywania danych pochodzących z publicznych rejestrów, stron internetowych czy generatorów adresów e-mail do celów marketingowych bez wyraźnej zgody zainteresowanego.

Zgoda na marketing bezpośredni i przesyłanie informacji handlowych 

Jak powinna wyglądać zgoda?

Po pierwsze – zgoda na marketing musi być zgodna z RODO – tj. musi być dowolna, konkretna, świadoma i w sposób jednoznaczny okazywać wolę odbiorcy, w formie świadczenia lub wyraźnego działania potwierdzającego pozwolenie na przetwarzanie jej danych osobowych. Oznacza to, że podmiot, którego dane dotyczą musi oddzielnie wyrazić zgodę na dane kanały komunikacji i na różne cele przetwarzania.

Po drugie – wymagana jest odrębna i konkretna zgodna na każdy kanał komunikacji marketingowej. Oznacza to, że odbiorca musi wyrazić odrębną zgodę na otrzymanie newslettera, odrębną zgodę na kontakt mailowy oraz odrębną na kontakt telefoniczny.

Po trzecie – nowe wymogi w zakresie marketingu dotyczą również relacji B2B.

Czyn nieuczciwej konkurencji

PKE stanowi, że wysyłanie informacji handlowych bez wymaganych zgód, tak więc z naruszeniem art. 398 par. 1 PKE stanowi  czyn nieuczciwej konkurencji w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (Dz.U. z 2022 r. poz. 1233). Działanie takie oznacza pozyskiwanie klientów w sposób nieuczciwy, naruszający interesy innych przedsiębiorców. Omawiana ustawa rozszerza zatem zakres stosowania ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Przedsiębiorca, którego interes został zagrożony może dochodzić zaniechania naruszenia niedozwolonych działań, usunięcia ich skutków, złożenia odpowiedniego oświadczenie, naprawienia wyrządzonej szkody.

Marketing i Sprzedaż B2B

Prawo komunikacji elektronicznej dotyczy nie tylko konsumentów, ale również przedsiębiorców. Nowe przepisy obejmują również zasady komunikacji marketingowej w relacjach B2B. Wcześniej przedsiębiorcy realizujący działania marketingowe i handlowe wobec innych firm mieli większą swobodę w działaniu, jednak Prawo komunikacji elektronicznej wprowadza bardziej rygorystyczne regulacje także w tym zakresie.

Aby prowadzić działania marketingowe i prowadzić komunikację sprzedażową przez zespoły handlowe, niezależnie od tego, czy ich adresatem są osoby fizyczne, czy prawne, należy spełnić wymagania określone w PKE. Zgodnie z artykułem 398, ochrona użytkowników końcowych dotyczy wszystkich abonentów, w tym zarówno osób prywatnych, jak i podmiotów prawnych. W praktyce oznacza to, że przedsiębiorcy muszą uzyskać odpowiednie zgody na kontakt marketingowy i sprzedażowy nie tylko od konsumentów, ale również od firm będących ich partnerami biznesowymi.

Wysokie kary

W przypadku naruszenia przepisów PKE Prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej może na podstawie art. 444 ust. 1 pkt 81 PKE nałożyć karę pieniężną. Prezes UKE nakłada na podmiot naruszający art. 398 PKE karę biorąc pod uwagę charakter i zakres naruszenia. Kara pieniężna może wynosić do 3 proc. przychodu ukaranego podmiotu, osiągniętego w poprzednim roku kalendarzowym lub do 1 000 000 zł, przy czym zastosowanie ma kwota wyższa.

Dodatkowo PKE wprowadza sankcje karne za nieprzestrzeganie przepisów ustawy. Ustawodawca w art. 448 PKE za wykroczenie, podlegające karze grzywny uznał przesyłanie środkami komunikacji elektronicznej informacje handlowe bez uprzedniego uzyskania zgody abonenta lub użytkownika końcowego.

Dotychczas pozyskane zgody

Należy zadać sobie pytanie, czy dotychczas uzyskane zgody są ważne, czy też należy je zebrać od nowa? Jeżeli dotychczas zebrane zgody spełniają wymogi RODO i PKE, to mogą być one dalej ważne, jednak administratorzy danych powinni przeprowadzić przegląd tych zgód, sprawdzając ich zgodność z nowymi przepisami.

Należy także mieć na uwadze, że podmiot danych powinien mieć możliwość wycofania zgody w dowolnym momencie. Aspekt ten powinien zostać uwzględniony w wewnętrznych procedurach dotyczących zarządzania danymi.

Aby sprawdzić, czy dotychczasowe zgody marketingowe są zgodne z PKE, warto odpowiedzieć na następujące pytania:

  • Czy przy zawieraniu umowy masz oddzielną zgodę / oddzielny check-box na marketing bezpośredni?
  • Czy masz oddzielną zgodę na każdy wykorzystywany kanał np. na telefon osobno i na e-mail osobno?
  • Czy informacja o zgodzie na otrzymywanie informacji marketingowej jest dobrowolna, konkretna, świadoma i jednoznaczna?
  • Czy wysyłasz informacje handlowe do podmiotów do wszystkich podmiotów ze swojej bazy danych?
  • Czy sprawdziłeś, i czy możesz udowodnić, czy dany podmiot wyraził zgodę na otrzymywanie informacji marketingowych?
  • Czy informujesz swoich klientów, że jego dane mogą być wykorzystane do wysłania informacji handlowych?
  • Czy automatycznie zapisujesz swoich klientów do twojego newslettera?
  • Czy klient wyraża oddzielną zgodę na otrzymywanie newslettera
  • Jaką masz procedurę wypisania się newslettera lub innych form marketingu?
  • Czy klient musi dokonać jakichś dodatkowych czynności, by wypisać się z otrzymywania informacji marketingowych?
  • Czy klient może wyrazić sprzeciw do wykorzystania jego danych kontaktowych do przesyłania informacji handlowej?
  • Czy stosujesz procedurę podwójnej weryfikacji zgody marketingowej (konieczność potwierdzenia lub kliknięcia w linka ze zgodą na otrzymywanie informacji handlowych)?

Nowe przepisy zawarte w prawie komunikacji elektronicznej wprowadzają znaczące zmiany w obszarze uzyskiwania zgód na działania marketingowe i handlowe, które przedsiębiorcy muszą uwzględnić w swojej działalności. Regulacje te nakładają obowiązek uzyskania odrębnej zgody dla każdego kanału komunikacji, niezależnie od tego, czy jest to e-mail, telefon czy SMS. Dotychczasowe zgody mogą być nadal ważne, pod warunkiem że są zgodne z wymaganiami PKE oraz RODO, jednak zaleca się ich szczegółową weryfikację. Szczególnie, jeśli zarówno marketing, jak i zespół handlowy prowadzą dużo aktywności nakierowanych na pozyskanie klientów.

Jeden z czołowych banków w Polsce wprowadza nową strategię wobec frankowiczów

MondayNews.pl: Jeden z czołowych banków w Polsce wprowadza nową strategię wobec frankowiczów. mBank godzi się na to, aby pozywający wstrzymał się z płatnościami rat kapitałowo-odsetkowych i to aż do prawomocnego zakończenia postępowania sądowego. Znawcy tematu przekonują, że taka postawa jest dość nowatorska. Jednak patrząc na to szerzej, dostrzegają oni korzyści dla obu stron sporu. Jednocześnie trzeba zaznaczyć, że bank występuje wobec kredytobiorcy z pozwem o zwrot kapitału kredytu. Jak podkreślają eksperci, nie jest wykluczone, że ww. kwestia zostanie w końcu uregulowana ustawowo. Na rynku już pojawiają się opinie, że tego typu pisma będzie otrzymywać coraz więcej kredytobiorców, bo kredytodawcy mogą w tym dostrzec własny interes.

Wyraźna zmiana frontu

W drugiej połowie czerwca 2024 roku mBank otrzymał pozew od jednego ze swoich klientów. Kredytobiorca domagał się w nim stwierdzenia nieważności zawartej umowy. Zarzucał abuzywne warunki dotyczące przeliczeń kursowych. Kilka miesięcy później bank poinformował, że godzi się na to, aby w celu ułatwienia przyszłych rozliczeń, kredytobiorca wstrzymał się z płatnościami miesięcznych rat kapitałowo-odsetkowych. W piśmie został też wskazany termin tego – tj. od połowy listopada 2024 roku, włącznie do prawomocnego zakończenia postępowania sądowego dotyczącego nieważności umowy.

– Część klientów pozostających w sporze sądowym z naszym bankiem otrzymuje pisma, w których informujemy o możliwości zawieszenia spłat rat kapitałowo-odsetkowych. Naszym celem jest jak najszybsze zamknięcie kwestii kredytów frankowych. Ta propozycja to krok w stronę uproszczenia prowadzonych sporów sądowych, ułatwienia wzajemnych rozliczeń między klientem a bankiem i zmniejszenia ponoszonych przez instytucję kosztów – komentuje Piotr Rutkowski, zastępca rzecznika prasowego mBanku.

Jak stwierdza adwokat Wojciech Wandzel, lider Praktyki Banking & Finance w KKG Legal, żadne przepisy nie zmuszają banku do takiej decyzji, jeśli nie ma postanowienia sądu zabezpieczającego powództwo konsumenta poprzez wstrzymanie płatności rat kredytu. Z uwagi na orzecznictwo, jakie wykształciło się w tzw. sprawach frankowych, banki wypracowują swoje własne strategie postępowania. Z jednej strony one służą ochronie ich słusznych praw, ale z drugiej – minimalizacji kosztów spraw dotyczących kredytów walutowych. Do tego radca prawny Adrian Goska z Kancelarii SubiGo zaznacza, że postawa mBanku w sporach dotyczących stwierdzenia nieważności umowy kredytowej jest dość nowatorska. Chociaż nie wszyscy klienci otrzymali jeszcze takie pisma, można zauważyć, że jest to wyraźna zmiana w podejściu do prowadzenia sporów sądowych. One dotychczas często charakteryzowały się agresywną windykacją i niechęcią do ustępstw. Tutaj widać, że ten front wyraźnie się zmienił.

– Z reguły na rynku można się spotkać z sytuacją klasyczną, czyli wstrzymanie płatności rat jest następstwem postanowienia sądu o udzieleniu zabezpieczenia. Ale praktyka postępowania poszczególnych banków w tej kwestii może być różna. W mojej ocenie, takie rozwiązanie może być korzystne dla obu stron i przybliżać do wypracowania finalnego porozumienia – mówi Piotr Glonek, radca prawny i doradca restrukturyzacyjny w Gardocki i Partnerzy Adwokaci i Radcowie Prawni.

Korzyści dla obu stron

Jak przekonuje adwokat Wojciech Wandzel, w tej sytuacji korzyścią dla kredytobiorcy jest to, że może zaprzestać spłacania rat kredytu bez konieczności uzyskania postanowienia sądu o zabezpieczeniu powództwa poprzez wstrzymanie płatności tych rat. Zdaniem eksperta z KKG Legal, tego rodzaju propozycja ze strony banku powinna więc skłaniać do zawarcia ugody. Ona obecnie pozostaje najszybszym i najkorzystniejszym sposobem rozwiązania sprawy kredytu walutowego, zwłaszcza że obecnie banki oferują bardzo korzystne warunki zawierania takich porozumień.

– Dla banku takie rozwiązanie przynosi korzyści w postaci zmniejszenia kosztów windykacyjnych oraz redukcji ryzyka eskalacji konfliktów z kredytobiorcami. W mojej ocenie, działanie to jest również strategią minimalizowania strat wizerunkowych. Bank, pokazując bardziej ludzkie podejście, może budować wizerunek instytucji otwartej na dialog. Dodatkowo rezygnacja z agresywnych działań może ułatwić rozliczenia po zakończeniu procesu sądowego – analizuje mec. Adrian Goska.

Zdarza się, że kredytobiorca zaprzestaje płatności z własnej inicjatywy i przy braku zabezpieczenia wydanego przez sąd. Jak wyjaśnia mec. Piotr Glonek, w takim przypadku bank jest zobligowany do wypowiedzenia umowy i podjęcia działań windykacyjnych, z dochodzeniem roszczeń na drodze sądowej włącznie. Jak dodaje adwokat Wojciech Wandzel, bank decyduje, czy wszczynać na koszt kredytobiorcy czynności upominawcze i windykacyjne w sytuacji sporu dotyczącego ważności umowy kredytu. Znaczenie ma obrana strategia postępowania w tego typu sprawach przez bank, który ma prawo podjąć działania windykacyjne.

– Średnia wysokość raty w przypadku kredytu frankowego zależy od kwoty kredytu, kursu franka szwajcarskiego oraz warunków umowy – oprocentowania. Przykładowo, dla kredytu na 300 tys. zł, przeliczanego na CHF, rata może wynosić 2500-3500 zł miesięcznie. Jeśli proces sądowy trwa 2 lata, łączna wartość wstrzymanych rat może wynieść nawet od 60 tys. do 84 tys. zł, zależnie od indywidualnych warunków kredytu – wylicza radca prawny z Kancelarii SubiGo.

Wiadomo też, że w ww. przypadku mBank zdecydował się wystąpić wobec kredytobiorcy z pozwem o zwrot kapitału kredytu. Radca prawny Adrian Goska informuje, że jeśli dana osoba otrzymała np. 300 tys. zł w ramach umowy frankowej, to taka kwota znajdzie się w pozwie banku, bez odsetek czy dodatkowych kosztów. Jak zaznacza ekspert, roszczenie kredytodawcy o zwrot kapitału jest skutkiem prawnym unieważnienia umowy, a nie autonomiczną inicjatywą. Bank podejmuje ten krok w ramach ochrony swoich interesów w procesach, które niemal zawsze kończą się stwierdzeniem nieważności umowy.

– Reakcje kredytobiorców na tego rodzaju powództwa są różne. Ale obserwuję, że coraz więcej frankowiczów i ich pełnomocników ma świadomość tego, iż jest to po prostu działanie banku motywowane koniecznością ochrony wypłaconego kapitału, a nie szykana wobec kredytobiorcy. Decydujące znacznie ma fakt, iż banki oferują aktualnie coraz bardziej korzystne pod względem finansowym warunki porozumień kończących spór z kredytobiorcą. Liczba zawieranych ugód sądowych oraz pozasądowych systematycznie rośnie – wyjaśnia ekspert z Gardocki i Partnerzy Adwokaci i Radcowie Prawni.

Strategie i projekt ustawy

Analizując powyższe, rodzi się pytanie, czy coraz więcej kredytobiorców będzie otrzymywać tego typu pisma z banków. Adwokat Wojciech Wandzel przekonuje, że strategie banków zmieniają się wraz z rozwojem orzecznictwa, bowiem kredytodawcy kierują się orzecznictwem sądów. Nie sposób więc obecnie przewidzieć, w którym kierunku te działania pójdą. Zależeć to będzie również od dalszego kształtowania się pomysłów legislacyjnych, nad którymi pracuje Ministerstwo Sprawiedliwości.

– W znacznej części spraw, w toku postępowania, klienci otrzymują postanowienie o zawieszeniu spłacania rat. Automatyczne zawieszenie w przypadku sporu sądowego zakłada również propozycja ustawy przygotowana przez resort sprawiedliwości. Wychodzimy naprzeciw tym rozwiązaniom i już teraz informujemy klientów o takiej możliwości. Nieustannie ponawiamy też propozycje ugodowe. Jesteśmy przekonani, że porozumienie jest dla obu stron rozwiązaniem szybszym i lepszym od toczenia wieloletnich sporów prawnych – dodaje zastępca rzecznika prasowego mBanku.

Według mec. Piotra Glonka, nie można wykluczyć, że opisane rozwiązanie znajdzie podstawę ustawową i stanie się zasadą obowiązującą we wszystkich sprawach tego rodzaju. W opinii eksperta, trudno jednoznacznie przesądzić, czy opisana praktyka tego konkretnego banku stanie się bardziej powszechna. Banki aktualnie mocno ukierunkowane są na ciągłe zwiększanie skali i efektywności wdrożonych już projektów ugód i mediacji. Monitorowane są stale poszczególne elementy, które wpływają lub mogą wpłynąć na efektywność tego procesu. Radca prawny zakłada również, że praktyka zawieszania płatności rat z inicjatywy banku, będzie także podlegać ocenie pod tym kątem.

– Można spodziewać się, że podobne pisma będą w przyszłości otrzymywać coraz większe grupy kredytobiorców, szczególnie w kontekście rosnącej liczby wyroków sądów unieważniających umowy frankowe. Kluczowym czynnikiem, który może wpłynąć na rozszerzenie tego podejścia, jest presja na banki wynikająca z ryzyka przegranych procesów oraz potrzeba ograniczenia kosztów windykacji i dodatkowych postępowań sądowych. Działania mBanku mogą stanowić precedens, który inne instytucje finansowe zaczną naśladować, aby zmniejszyć napięcia z klientami oraz ograniczyć straty wizerunkowe – podsumowuje radca prawny Adrian Goska.

Konferencja GigaCon „Elektroniczny Obieg Informacji w firmie”

23 stycznia 2025 r. GigaCon organizuje konferencję „Elektroniczny Obieg Informacji w firmie”, podczas której wystąpi CTO Łukasz Wierzbicki i omówi temat „Zarządzanie dostępem i tożsamością w złożonych systemach IT”.

Dobrze zaprojektowany moduł do zarządzania tożsamością i uprawnieniami użytkowników jest podstawą do zrealizowania bezpiecznego i nowoczesnego systemu informatycznego. Rola zastosowania odpowiedniej klasy zabezpieczeń jest szczególnie ważna w krytycznych obszarach działania firmy takich jak elektroniczny obieg dokumentów.  W trakcie prezentacji omówione zostaną między innymi:

  • nowoczesne podejścia w zarządzaniu tożsamością i uprawnieniami wraz z narzędziami implementującymi te reguły
  • wieloskładnikowe uwierzytelnianie
  • model Zero Trust
  • drobnoziarnista kontrola dostępu
  • korzyści z efektywnego zarządzania dostępem i tożsamością.

Więcej informacji: https://www.gigacon.org/eoif-012025

Kancelaria Gardocki i Partnerzy jest partnerem merytorycznym wydarzenia.

 

Dni wolne od pracy. Rok 2025 r. korzystny dla pracowników

W tym roku zatrudnieni mają aż 14 dni ustawowo wolnych od pracy. W wyniku ostatnich zmian legislacyjnych otrzymali bowiem kolejny  wolną Wigilię. 2025 r. daje pracownikom wiele okazji do świętowania. Kalendarz długich weekendów też układa się korzystnie.

Już na początku roku zatrudnieni mogli wybrać się na dłuższy wypoczynek. Wystarczyły bowiem tylko dwa dni urlopu, aby skorzystać z sześciu dni wolnego (trzeba było połączyć wolne w Nowy Rok ze świętowaniem Trzech Króli).

Kolejny długi weekend w 2025 r. pracownicy mogą zaplanować np. w majówkę. W tym roku 1 maja wypada w czwartek. Wystarczy zatem tylko jeden dzień urlopu (na piątek 2 maja), aby zyskać czterodniowy, długi weekend. Aby nie tracić dni z urlopu wypoczynkowego, można też odebrać dzień wolny za święto wypadające w sobotę (3 maja).

Jednak najwięcej pracownicy zyskają na wolnej wigilii Bożego Narodzenia. Zatrudnieni będą mieli wolne od środy (24 grudnia). Planując na ten okres dłuższy wypoczynek, wystarczy wziąć dwa dni urlopu (22–23 grudnia), aby zyskać aż dziewięć dni wolnego.

Ustanowienie Wigilii dniem wolnym od pracy to nowe rozwiązanie. Przypomnijmy, wprowadza je ustawa z 6 grudnia 2024 r. o zmianie ustawy o dniach wolnych od pracy oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 1965).

Ustawa przewiduje ponadto, że trzy niedziele poprzedzające Wigilię będą niedzielami handlowymi. To wzbudziło zastrzeżenia prezydenta RP, dlatego mimo że podpisał ustawę, podjął też decyzję o skierowaniu jej do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej, m.in. ze względu na uwagi związkowców.

Chodzi o wątpliwości, które były podnoszone przede wszystkim podczas rozmów prowadzonych w Pałacu Prezydenckim z przedstawicielami pracodawców i pracowników. W ich trakcie poruszono kwestie braku konsultacji ustawy i zaskoczenia obu stron tymi przepisami.

– Organizacje pracowników, przede wszystkim Solidarność, kładły nacisk na dyskryminacyjny charakter ustawy wobec pracowników zatrudnionych w handlu. W związku z tym prezydent zdecydował, że ustawa będzie poddana kontroli przez TK, jednak w trybie następczym, czyli ustawa wchodzi w życie, ale punktowo; w tych aspektach, które budzą duże zaniepokojenie partnerów społecznych, zostanie skierowana do TK – wyjaśniła Małgorzata Paprocka, szefowa Kancelarii Prezydenta RP.

Bez względu na te zastrzeżenia już w tym roku Wigilia będzie dniem ustawowo wolnym od pracy.

Radca prawny Iwona Smolak komentuje dla Dziennika Gazeta Prawna: – W 2025 r. dwa dni ustawowo wolne od pracy przypadają w soboty, tj. 3 maja oraz 1 listopada. Zgodnie z postanowieniem art. 130 par. 2 kodeksu pracy „każde święto występujące w okresie rozliczeniowym i przypadające w innym dniu niż niedziela obniża wymiar czasu pracy o 8 godzin”. Oznacza to, że pracownikom zatrudnionym w ramach stosunku pracy, dla których sobota jest dniem wolnym od pracy (tj. pracującym od poniedziałku do piątku) – w zamian za święto przypadające w sobotę – przysługuje jeden dzień wolny, do końca okresu rozliczeniowego (który zazwyczaj stanowi jeden miesiąc kalendarzowy). Za wypadające w sobotę Święto Narodowe Trzeciego Maja takiemu pracownikowi powinien zatem zostać udzielony inny dzień wolny w maju 2025 r., a za wypadające w sobotę Wszystkich Świętych – inny dzień wolny w listopadzie 2025 r. Zatem podczas planowania odpoczynku w 2025 r. zasadnym będzie wykorzystanie dnia wolnego od pracy za 3 maja – dnia 2 maja, oraz za 1 listopada – 10 listopada. Takie rozwiązanie spowoduje, że w 2025 r. będziemy mogli korzystać z dwóch wydłużonych weekendów bez strat w ustawowym wymiarze dni urlopowych.