Penalizacja fake newsów w polskim prawie
oraz kilka słów o projekcie ustawy o ochronie wolności słowa użytkowników serwisów społecznościowych
Fake newsy – czyli najprościej mówiąc, nieprawdziwe informacje. Problem szerzenia się takich treści jest znany ludziom od stuleci. W dzisiejszych czasach, dzięki ogólnodostępnym środkom masowego przekazu, tak naprawdę każdy może rozpowszechniać nieprawdziwe informacje na olbrzymią skalę.
O braku niebezpieczeństwa związanego z fake newsem można mówić w przypadku treści zawierającej nieprawdziwą, ale nieszkodliwą informację. Stosowanie wówczas instrumentów prawa karnego byłoby nadmierne (zwłaszcza w kontekście traktowania prawa karnego jako ultima ratio). Niemniej, obecnie szerzy się coraz więcej fałszywych informacji np. medycznych - co może bezpośrednio wpływać na życie lub zdrowie wielu ludzi.
W reakcji na rozprzestrzenianie się tego zjawiska pojawiają się głosy prawników, aby wprowadzić karalność za rozpowszechnianie (przynajmniej) medycznych fake newsów. Przykładowo - doktor nauk prawnych oraz doktor nauk humanistycznych w zakresie filozofii - Kamil Mamak, w czasopiśmie „Filozofia w Praktyce” Tom 6 (2020) wskazał propozycję przepisu, który mógłby zostać wprowadzony do Kodeksu karnego i który brzmiałyby: Art. 162a. § 1. Kto publicznie rozpowszechnia informacje oczywiście sprzeczne z wiedzą medyczną podlega grzywnie lub karze ograniczenia wolności.”
Niemniej, głównym problemem penalizacji fake newsów jest fakt, że ograniczenie możliwości tworzenia i umieszczania ich w Internecie musiałoby ze swojej istoty ograniczać konstytucyjną wolność do wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania rozpowszechniania informacji - zagwarantowaną każdemu obywatelowi w art. 54 Konstytucji.
A contrario, obecnie administratorzy serwisów społecznościowych mają możliwość ograniczania wolności słowa poprzez usuwanie wpisów czy też blokowanie kont użytkowników. Celem moderacji jest m.in. zapobieganie nadużyciu systemu komentarzy, w których użytkownicy publikują zakazane regulaminem treści (np. obraźliwe)
Ustawodawca niewątpliwie dostrzegł opisywany problem. Jak możemy bowiem przeczytać na rządowej stronie ministerstwa sprawiedliwości „W odpowiedzi na działanie serwisów społecznościowych polegające na ograniczaniu wolności słowa - poprzez usuwanie wpisów czy też blokowanie kont użytkowników - Ministerstwo Sprawiedliwości podjęło już w 2020 roku prace nad projektem ustawy o ochronie wolności słowa w internetowych serwisach społecznościowych. Po wielu konsultacjach nowe przepisy są gotowe”.
Zgodnie z projektem ustawy o ochronie wolności słowa użytkowników serwisów społecznościowych, serwisy społecznościowe nie będą mogły usuwać wpisów ani blokować kont polskich użytkowników, jeśli zamieszczone w nich treści nie łamią polskiego prawa. Za naruszenie tej zasady serwisom będą grozić milionowe kary. Jest to reakcja na ograniczanie wolności słowa w Internecie oraz sterowanie przez Administratorów kierunkiem myślowym portali społecznościowych.
Po zablokowaniu konta bądź usunięciu wpisu, użytkownik będzie mógł złożyć skargę do serwisu, a ten będzie musiał ją rozpatrzyć w ciągu 48 godzin. Jeśli nie przywróci wpisu albo utrzyma blokadę konta, użytkownik będzie mógł złożyć odwołanie do Rady Wolności Słowa, która rozpatrzy je w ciągu siedmiu dni. Jeśli Rada uzna skargę za zasadną, może nakazać niezwłoczne przywrócenie zablokowanej treści lub konta. Od decyzji Rady będzie przysługiwała skarga do sądu. Za niezastosowanie się do rozstrzygnięć Rady Wolności Słowa lub sądu Rada będzie mogła nałożyć na serwis społecznościowy karę administracyjną w wysokości od 50 tys. zł do 50 mln zł – czytamy na rządowej stronie.
Ministerstwo sprawiedliwości wskazuje, że celem zmian jest również ochrona osób, których dobra osobiste są naruszane przez anonimowych użytkowników Internetu. Projekt zakłada bowiem wprowadzenie nowego instrumentu, - „pozwu ślepego” celem ochrony dóbr osobistych naruszanych przez anonimowych użytkowników. Zgodnie z projektem - do skutecznego wniesienia pozwu wystarczy wskazanie adresu URL, pod którym zostały opublikowane obraźliwe treści, daty i godziny publikacji oraz nazwy profilu lub loginu użytkownika – bez wskazywania przy tym jego danych osobowych.
Wydaje się, że proponowane zmiany silnie umacniają demokratyczną wolności słowa i debaty jednak nie może umknąć uwadze, że wspomniana Rada Wolności Słowa zastąpi de facto obecnych moderatorów serwisu.
Jakie będą konsekwencje takiego rozwiązania? Czy wprowadzenie ustawy o ochronie wolności słowa użytkowników serwisów społecznościowych wpłynie na ilość nieprawdziwych informacji oraz obraźliwych treści w Internecie ? Być może dowiemy się już niebawem ponieważ planowany termin przyjęcia projektu przez Radę Ministrów ustalony jest na pierwszy kwartał 2022 roku.
apl. adw. Wioletta Borysewicz